piątek, 2 maja 2014

96. p.




     Hallo everybody!!!

     Piszę tą notkę już po raz setny i jakoś nie wiem co dokładnie chciałabym w niej zawrzeć. Począwszy od stwierdzenia faktu, że jestem cholernie zmęczona zaraz poinformuję jaki jest tego powód. Otóż wczoraj (01.05.2014) byłam na imprezie osiemnastkowej Labeli. Odbyła się z pewnymi (nie)ciekawymi incydentami, jednak zaliczą ją do tych udanych. Zabawa rozkręciła się dopiero pod koniec, kiedy tańczyliśmy ze szczotkami. Oczywiście muszę podkreślić, że Mariusz był najlepszym kucharzem i cała impreza przeniosła się w końcu tam, gdzie jest jego miejsce. Romantyczny nastrój i siedzenie po pięć osób na jednym krześle to także było normą tej nocy. Do domów wracaliśmy, kiedy na zewnątrz było już jasno. Dziś to już zupełnie inna sprawa. Obudziłam się około 9, wzięłam tabletki, zjadłam śniadanie i ponownie poszłam spać. Do pokoju wpadła dopiero, kiedy wołała mnie na obiad przed godz.14, a ja z wielkim bólem zwlekłam się z łóżka. Moja kochana rodzicielka zrobiła mi pizzę, która wyszła przepyszna (pizza taka pyszna). Chwilę pomogłam jej w jakiejś pracy przy domu i wybrałam się na przejażdżkę samochodem. Coraz bardziej przyzwyczajam się do mojego samochodu. Plus dla mnie. K. powinna się cieszyć, w końcu to jej dupę będę wozić teraz do szkoły. Nie wiem czy wspominałam Wam o ubiegłej sobocie. Wtedy również byłam na imprezie osiemnastkowej. Ją również zaliczam do udanych. Dostałam wtedy nawet bukiet goździków. Pewnie o wielu rzeczach zapomniałam Wam powiedzieć. Wybaczcie. Teraz musimy cieszyć się weekendem majowym i korzystać z niego jak tylko się da.

Patrycja


PS. Założyłam sobie instargama. Zajrzycie http://instagram.com/patrycjabudzich

PS2. Chyba nie mam żadnych normalnych zdjęć. Wszystko idzie na tą stronkę powyżej. Dam znać, kiedy ogarnę osiemnastkowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz