Powiem Wam tylko tyle,iż uważam,że jesteś zniszczona psychicznie. Może to mi się tak wydaje,może tak nie jest, ale nie radzę sobie. Nie umiem powiedzieć co czuje. Nie umiem się "otworzyć" przed kimś. To wszystko zaczyna mnie niszczyć. Zaczynam umierać od środka. Dusze się.
Nie umiem być sobą. W dzień udaję,że jestem szczęśliwą nie wiem jak dziewczyną,która jest silna,daje sobie ze wszystkim radę...a wieczorem co? Odwrotność! Bezsilność,zaczerwienione oczy i łzy,które płyną jak woda z kranu.
Jedną z rzeczy, która mnie "zabija" jest brak chłopaka obok...dzieli na ponad 200km. Tak strasznie go kocham a nie mogę go nawet przytulić.
Zazdroszczę tym, którzy mają Cie na co dzień ;c .
20 lutego- dzień,którego nie mogę się doczekać. Może w końcu się spotkamy... <3

Chyba za dużo tego myślenia,może powinnam żyć spontanicznie? Olać wszystko?
Ale się rozpisałam. Pewnie po dzisiejszym wpisie pomyślicie,że jestem jakaś chora..haha no trudno :D
Dobranoc Misiaczki! :*
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz