środa, 19 lutego 2014
34. p.
Wstałam! Brawo dla mnie, wygramoliłam się z łóżka przed południem.
Wczoraj kolejna, już trzecia, godzina jazdy samochodem, jeszcze raz i Ciechanów. Why?!
Mój żołądek w poniedziałek znów wariował. Jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo jechać do lekarza, jak właśnie w chwilach, kiedy tak bardzo boli.
Ponownie zaczęłam ćwiczyć, nie wiem, który raz z kolei. Zobaczymy ile wytrzymam. Trzymajcie kciuki!
W poniedziałek też zrobiłam zakupy na 18. Jeździłam po biedronce dwoma koszykami, a i tak się nie zmieściło wszystko.
Oczywiście nie obeszło się bez namówienia taty na zakupy specjalnie dla mnie... ;)
Perfumy Nike, pierwszy raz je kupiłam i zdecydowanie polecam. Zapach jest świeży, odpowiedni dla ludzi aktywnych (nie widzę tu związku ze mną).
Lakier bezbarwny, najzwyklejszy w świecie i chyba najtańszy z całego rossmana. Jednak, o dziwo, spełnia swoje zadanie. Nadaje paznokciom błysk i idealnie nadaje się jako podkład. Zabezpiecza paznokcie przed przebarwieniami.
A oto mój przestraszony Józek! Już sobie dynda przy kluczach i wszystkich pozdrawia.
Ucałujcie Józka! ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz