środa, 2 kwietnia 2014

74. p.





Cześć!



,,Bo są dwa rodza­je bólu, Os­karku. Cier­pienie fi­zyczne i cier­pienie ducho­we. 
Cier­pienie fi­zyczne się zno­si. Cier­pienie ducho­we się wybiera." 




     Nigdy więcej takiego dnia jak wczoraj! Coś strasznego. A wiecie co jest najgorsze? Fakt, że czeka mnie powtórka w maju, tym razem w Mławie. Mój chirurg przyjmuje tam raz w miesiącu i wcisnął mnie w swój napięty grafik. Na samą myśl jak to wyglądało jest mi niedobrze. Te trzaski, wiercenie, przecinane... wrr... coś okropnego. Nie, nie bolało, ale same te odgłosy były koszmarem. Czułam tylko szarpnięcia i nacisk, kiedy coś tam ciągnął. Moje nogi były jak z waty. Myślałam, ze mi stamtąd uciekną. Strasznie się trzęsły, a ja nie potrafiłam tego opanować. Dziś znów w domu. Wszystko mi spuchło, mam krwawienia i nie czuję się zbyt dobrze. Nawet okłady lodem nic nie dają. Wciąż jestem na tabletkach przeciwbólowych. Dostałam oczywiście jeszcze antybiotyk, który jest wręcz okropny. No tak, ale czego się nie robi dla samej siebie. Poświecę się. Najgorsze jest to, że czuję szwy, które cholernie mnie uwierają. Nie mogę jeść, kompletnie. Darmowa dieta, taaak... Przynajmniej dojazd do Warszawy nie zajął nam jakoś strasznie długo. Spędziłam go ucząc się do testów i słuchając muzyki. Muszę teraz jeść dużo lodów. Cieszyłam się, ale zbrzydły mi, a nie zjadłam ich wcale tak dużo. Jutro do szkoły. Kartkówka z niemieckiego i wypracowanie z polskiego. Czeka mnie dziś trochę nauki. Mam nadzieję, że ból ustąpi i będę mogła się skupić. Aktualnie to myślę tylko o tym, że jestem opuchnięta i źle się czuję. A co do tego jedzenie o którym mówiłam, to jem jak wróbel. Dosłownie... Jem okruszki. Nie ma mowy o gryzieniu. Dlatego na dzisiejsze śniadanie przez godzinę męczyłam jajecznicę. Mam nadzieję, że dadzą mi coś normalnego na obiad. Wiem, zanudzam, jednak musiałam się wygadać. Może to mi jakoś pomoże... Muszę przetrwać, to wiem. Zawsze mogło być gorzej. Dam radę. ,,Jesteś silna" usłyszałam już od wielu osób. Oby to była prawda.



Wasza wiecznie narzekająca, cierpiąca i chorowita,
 jedna z trzech autorek tego bloga.



Ps. Kichanie i wydmuchiwanie nosa jak się okazało też sprawia mi trudność. Także...




a tak wygląda Wola. nic ciekawego...



moja nauka podczas jazdy... te obrazki wyglądają jak w książce dla dzieci.


a to wyniki mojej nauki. ładnie, prawda?



moje dzisiejsze śniadanko
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz