Więc...
dzisiaj dzień zaliczam do udanych od samego rana.
Czekając na autobus widziałam się przelotnie z dziewuchami, które tradycyjnie mi machały -Patrycja, jak zawsze spokojnie i z lekkim uśmiechem a Kaśka?!! Boooże, ta to zawsze macha jak szalona i wiecznie banan na buzi <3 Później miałam wrażenie, że P. prawie walnęła w stojący autobus o.0 ( CO TAM SIĘ DZIAŁO PATI?! :D )
Lekcje mijały mi woooolno i baardzo śpiąąąąco :/ "Obudziłam" się trochę na przerwie przed wf a to przez akcję, którą już opowiadam...
Ładnie, elegancko się przebrałam w strój sportowy i wyszłam z "siostrami" na korytarz ( na parapety), przypałętali się chłopacy z innej klasy ( którzy mają wf z nami, niestety) i zaczęły się wygłupy. Jeden kolo stał z innymi i gadali, w tym momencie przechodził inny z zapalniczką i tamtemu podpalił włosy na ręce o.0 pierwsza nasza reakcja:
Następnie, gdy mądry skapnął się, że coś go szczypie zaczął ugaszać "pożar". Momentalnie zaczęli się wszyscy śmiać-on też. Było wesoło ooooj wesoooło :D Oczywiście po chwili zaczęło śmierdzieć jak taką opalaną kaczką albo rzeżuchą o.0 -__-
Zwolniłam się z gegry, bo "musiałam odebrać brata" ^^ tak na prawdę nie chciało mi się iść, a później było mi słabo. Jednym słowem ( nie wyjdzie chyba o.0 ) dobrze, że się zwolniłam!
* * *
Pomocy! Mam zakwasy po wf! Jestem dumna z moich bicków, które są w trakcie wyrabiania! :D Byłam z mama ( ;/ ) na spacerze i coś czuję, że jutro nie wstanę o.0
Brzydka, nieogarnięta ja.. ;c
No to ja spadam gadać z Mośkiem na skypie! <3
Dobranoc :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz