Dość! Mam tego wszystkiego dosyć. Wiem, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Jednak ja już nie mam siły, jestem za słaba. Dlaczego to ja muszę być tym największym problemem? Zamiast cieszyć się z życia, bawić się i szaleć, czuję się jak wyrzutek. Czuję się jak siedemdziesięcioletnia staruszka. Chciałabym żeby moi rodzice byli ze mnie dumni, cieszyli się, że mają taką córkę, a teraz? Mogą jedynie powiedzieć, że ich najmłodsze dziecko jest chore, ma refluks żółciowy, problem z krzywymi z zębami, operację i trądzik. Super, nie? Jestem wzorem do naśladowania! Nie powinnam przejmować się pieniędzmi, wszyscy mówią mi, że to dla mojego zdrowia. Wiem, ale co gdyby mnie nie było? Nie byłoby mojej rodzinie i przyjaciołom po prostu łatwiej? Nie musieli by mnie słuchać, na mnie patrzeć i zamartwiać się moimi problemami. Rodzice nie wydawali by tyle pieniędzy, a w domu byłby święty spokój. Widzicie to? Cisza, brak marudzenia, jeżdżenia po lekarzach. Wystarczy tylko, żeby mnie tutaj nie było. Jestem problemem. Jednym, wielkim, cholernym, beznadziejnym problemem. Chciałabym Wam to wszystko ułatwić, nawet nie wiecie jak bardzo. Mam dość płakania po nocach i udawania, że się nic nie dzieje. Marudzę. To też wiem. I co z tego? Nie potrafię inaczej. Chcę tylko, by było łatwiej moim bliskim. Czy to tak wiele?
p.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz