Dość użalania się nad sobą. Nic to nie zmieni. Nie jest łatwo, wiem. Jednak muszę wierzyć, że dam radę. Podobno wszystko jest dla mojego dobra. Okej, spróbuję. Jutro Ciechanów i ostatnia jazda przed egzaminem wewnętrznym, a we wtorek Warszawa i operacja. Boję się, cholernie się boję. Rozcinanie skóry w ustach i kości... jakoś nie widzę w tym nic przyjemnego. Jednak chcę mieć to już za sobą. Pogodziłam się ze swoim losem i odkryłam, że wcale nie mam tak źle. Zawsze mogło być gorzej. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak trzeba. Dziś pozostało mi uczenie się do testów i spróbowanie na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Nie chcę się stresować. Chociaż aktualnie nie mam się z czego cieszyć. No bo czym? Braniem tabletek, jeżdżeniem po lekarzach, operacją czy zbliżającym się egzaminem na prawo jazdy? Dobra, miałam nie marudzić. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym jakoś to przeżyła.
...Stay strong...
Moje dzisiejsze dzieło (lubię rysować sobie po ręce):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz